Dla kochających przyrodę mieszkańców miast bez własnego ogrodu oprócz ogródka działkowego jest jeszcze jedna okazja: wspólne inicjatywy, w tym doraźne.
Nane Windisch uwielbia tętniące życiem życie w centrum miasta, gdzie wraz z mężem wychowuje dzieci Emmę i Leo. Brakuje jej jednak ogrodu, w którym kiełki mogą doświadczyć, że marchewki nie rosną w supermarkecie. „Mieszkamy w starym budynku bez balkonu”, wyjaśnia Berliner. Szukała społeczności ogrodniczej - i znalazła to, czego szukała, dzięki kampanii www.meine-ernte.de.
Na jeden sezon
Jeszcze kilka lat temu wiele osób uważało to za ograniczone: kopanie i sadzenie na działkach. Odkąd Pierwsza Dama Michelle Obama uprawia ekologiczny ogród w Białym Domu i zbiera tu własne warzywa, coraz więcej mieszkańców miast prosi o kawałek zieleni - nawet jeśli jest to tylko lato.
Trendy
Pod hasłami „ogrodnictwo w mieście”, „ogrodnictwo miejskie” czy „rolnictwo miejskie” w ciągu kilku lat powstał niezwykły ruch. Entuzjastyczni fani zieleni nieustannie opracowują nowe koncepcje i umożliwiają entuzjastom ogrodnictwa uprawę własnych owoców i warzyw bez powodu. Firmy komercyjne, takie jak rolnicy lub towary komunalne, zapewniają narzędzia ogrodnicze na niewielkich obszarach lub nawet wstępnie obsadzonych rabatach przez ograniczony czas. Z drugiej strony istnieją aktywne organizacje non-profit.
W tym poście możesz przeczytać: